Statystyki

Dziś 49

Wczoraj 101

W tym tygodniu 150

Wszystkie 244176

(Spisana na podstawie rozważań ks. Tadeusza Fedorowicza, kapelana Zakładu dla Niewidomych w Laskach  pod Warszawą, wygłaszanych w okresach wielkopostnych lat 1987, 1989, 1990, w kościele św. Marcina w Warszawie)

Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów:
„Jeśli ktoś chce pójść za Mną,
niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie krzyż swój i niech
mnie naśladuje”. (Mt 16,24)

Prośmy Pana Jezusa, byśmy naśladowali
Jego drogę w naszym życiu.
Trudy i uciążliwości naszego życia
mamy tak przyjmować, jak Pan Jezus
przyjął drogę na krzyż. On po to ją przeszedł,
ażeby nam pomóc przejść przez życie,
żeby nam pomóc podejmować
nasze zadania życiowe.
 

STACJA I

PAN JEZUS PRZEZ PIŁATA OSĄDZONY I NA ŚMIERĆ SKAZANY


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.
 
Krzyż w świecie starożytnym był symbolem
hańby. Jezus przewartościował krzyż i sprawił,
że krzyż stał się symbolem miłości Boga do człowieka
i symbolem zbawienia. Również i w naszym życiu
krzyż ma się przewartościować.
Bo przez krzyż Jezus mówi nam, że nas kocha.
Jezus chce nam pomóc w przyjmowaniu
naszych krzyży i krzyżyków,
rozmaitych cierpień i trudności.
Pamiętajmy zawsze o tym, że idziemy z Nim
a On nam pragnie pomagać.
Jezus ofiarowuje się za Piłata,
kapłanów żydowskich, faryzeuszy,
za tych, którzy Go oskarżają, wiedząc,
że jest niewinny. Ofiarowuje się za nasze grzechy,
za nasze złe języki, tyle niedobrego powodujące.

 

 

 

 

 

 

 

 

Stacja II

 

 

 

 

 

 

 

 

PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA RAMIONA.


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Krzyż jest znamieniem Bożym na każdym z nas,
Jezus akceptuje krzyż dany Mu przez Ojca.
Trzeba nam też akceptować całe nasze
człowieczeństwo,
 także jego okaleczenia.
Przyjmować, akceptować.
Mówi nam to Jezus przez przyjęcie swojego krzyża.
Przyjęcie w wolności i z miłości.
Akceptować mamy także swoje słabości,
swoją i innych grzeszność.
Bóg kocha nas takimi, jacy jesteśmy.
Nie jesteśmy cudowni i harmonijni, inni też nie.
Naszych bliźnich też mamy akceptować.
Tego uczy nas w tej stacji Jezus.

 

 

 

 

 

Stacja III

 

 

 

 

 

PAN JEZUS UPADA POD KRZYŻEM

Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Upadamy nieustannie i nie możemy liczyć na to,
że będzie inaczej,
do końca naszego życia.
Jezus, upadając pod krzyżem, solidaryzuje się
z ludzką kondycją, z tą naszą słabością.
Jednak powstaje i daje nam w ten sposób
odpowiedź, że i my mamy powstawać
z naszych upadków. To właśnie
powstawanie nasze z upadku
daje aniołom w niebie największą radość.
Jest to zadziwiająca tajemnica
Bożej miłości i Bożego miłosierdzia.
To właśnie powstawanie z upadku
najbardziej podkreśla godność człowieka.
Bóg pragnie naszej dobrej woli.
Istotne jest, byśmy zawsze byli gotowi
powstawać.


 

Stacja IV

PAN JEZUS SPOTYKA SIĘ Z MATKĄ SWOJĄ


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Maryja żyła codziennym, szarym życiem
izraelskiej kobiety. Wydawać by się mogło,
że niczego nadzwyczajnego nie zrobiła.
Karmiła i pielęgnowała Jezusa, szyła, sprzątała,
przgotowywała posiłki, robiła zakupy,
tworzyła atmosferę nazaretańskiego domu.
To, co w Jej życiu było nadzwyczajne,
było dziełem Ducha Świętego.
Poczęcie Jezusa, urodzenie
bez obciążenia grzechem pierworodnym.
Jezus wybierając Ją na Matkę swoją,
wybrał Ją też na Matkę każdego z nas,
Matkę każdego człowieka.
Ona, spotykając cierpiącego Jezusa,
jest Matką Pocieszycielką
wszystkich cierpiących i upadających.
Taką rolę wyznaczył Jej Bóg
w dziejach ludzkich, a więc i w życiu każdego z nas.
Uciekamy się więc do Jej pomocy.
Pierwszym, najstarszym zapisanym utworem
literatury polskiej jest pieśń „Bogurodzica”.
Jest to symbol, że od tak dawna
Maryja była uznana przez Polaków
w jakiś szczególny sposób ich Matką.
Ona ma nas prowadzić
przez nasze powstawanie do Jezusa,
do Ojca, do nieba.
W litanii nazywamy Maryję
„Ucieczką grzeszników”.
Jezus na drodze swej krzyżowej
po dźwignięciu się z upadku
pod ciężarem krzyża spotyka swoją Matkę.
Jezus wyznaczył Jej szczególną rolę
w wyprowadzaniu nas z naszych upadków
– ku Niemu.
Tam, gdzie Maryja się objawia,
czy to w Lourdes, czy w Fatimie, wzywa nas
do życia godnego, życia godnego dzieci Bożych.

 

 

 

Stacja V

 

 

 

SZYMON Z CYRENY POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ JEZUSOWI


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Jezus dzieli się z Szymonem z Cyreny
swoim krzyżem. Pozwala, by i on dźwigał
Jego krzyż. Ewangelista pisze, że żołnierze
przymusili Szymona, widocznie bronił się.
Szedł właśnie ze swojego pola,
pewnie był zmęczony.
Szymon nie rozumiał, po co ma nieść
krzyż jakiegoś skazańca. A później okazało się,
że było to dla niego wielkie dobrodziejstwo.
Nie wiedząc o tym, pomagał w niesieniu krzyża
odkupienia samemu Synowi Bożemu.
Jest w tym wydarzeniu pewien
symboliczny dla nas jakiś akt miłości
– oddania czegoś ze swojego krzyża.
Jezus zgadza się na to, żeby Szymon
miał z Nim udział w Jego cierpieniu.
Jest w tym szczególny akt pokory Jezusa,
tak jak zresztą w całej Jego drodze krzyżowej.
Trzeba nam dostrzegać, że niesienie naszego
krzyża, wymuszone najczęściej
przez okoliczności życiowe,
też przyniesie kiedyś dobre owoce.
A tym lepsze owoce i tym ich więcej,
z im większą pokorą zaakceptujemy nasz ból,
nasze trudności i cierpienia.
Trzeba nam też pozwolić dzielić się
naszym cierpieniem z innymi,
ustępowania ze swego krzyża,
pokornego ofiarowania
swojej samodzielności w niesieniu krzyża.

 

 

 

 

Stacja VI

 

 

 

 


ŚWIĘTA WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Weronika uczyniła to, co mogła,
z poruszenia serca, ze szczerego współczucia.
Widziała, zdawała sobie sprawę, że w tej sytuacji
niewiele może pomóc Jezusowi.
Zdobywa się na to, co mogła zrobić
– nie mogła odjąć Jezusowi cierpień.
Nie mogła wyrwać Go z rąk prześladowców.
Nie popadła jednak w rozpacz
i nie bacząc na żołnierzy z odwagą
podeszła do Jezusa,
by choć otrzeć Jego twarz czystą chustą.
Nie wiedziała, że ociera twarz Synowi Bożemu.
Chciała uczynić coś małego i możliwego
do uczynienia napotkanemu cierpiącemu.
Za ten piękny czyn otrzymuje odbicie
Jego twarzy na chuście, a ten jej piękny czyn
opowiadany jest od blisko dwu tysięcy lat.
To zdarzenie ma swoją głęboką symbolikę.
Jezus utożsamił się z każdym człowiekiem
cierpiącym i prześladowanym przez innych ludzi.
A równocześnie sprawił, że dobro,
które czynimy tym,
którzy cierpią i to na tyle na ile możemy,
czynimy jak gdyby Jemu samemu.
Czyniąc tak, upodabniamy się do Niego,
który jest Miłością.
On pragnie wyryć na człowieku
podobieństwo do siebie.
Uzyskanie tego podobieństwa
jest darem Jego Łaski,
tak jak odbicie Jego twarzy
na chuście Weroniki.

 

 

 

 

Stacja VII

 

 

 

 

PAN JEZUS PO RAZ DRUGI UPADA POD KRZYŻEM


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

My dziwimy się, upadając po raz kolejny.
Mimo nieraz wielu starań i trudów
nie możemy ustrzec się upadków.
Jezus z pokorą znosi to, że upada w brud ulicy,
choć jest Synem Bożym Przedwiecznym.
Podniesieniem się po swym drugim upadku
pod krzyżem Jezus mówi nam
o konieczności wytrwałości.
Zachęca nas, byśmy nie rezygnowali
ze stałych wysiłków podnoszenia się.
Naszą codziennością ma być podnoszenie się,
powstawanie, stała dobra wola
nawracania się do Boga.
Bóg jako ten, który jest Miłością, sprawia,
że wyprowadza dobro także z naszych słabości,
z naszych upadków, o ile mamy dobrą wolę
współpracy z Jego Łaską.
On chce nas uczyć, byśmy przyjmowali samych siebie,
żebyśmy nie byli z siebie zbyt zadowoleni.
Zarozumiałość, zbytnia pewność siebie,
zapatrzenie w siebie
zasłaniają Boga i bliźniego.

 

 

 

 

Stacja VIII

 

 

 

 

PAN JEZUS NAPOMINA PŁACZĄCE NIEWIASTY


Chwalimy i błogosławimy Cię. Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Występują dwa słowa: Pan Jezus „napomina”
lub „pociesza” płaczące niewiasty.
Jezus je pociesza – bo płaczą, współczują Mu,
w Jego cierpieniu, a są bezsilne
wobec złości ludzkiej, która Jezusa prześladuje.
Jezus je napomina, by uświadomić im i nam,
że On cierpi za grzechy ich i ich dzieci,
także za nasze grzechy.
On zbawia nas swoim cierpieniem i krzyżem.
To ludzki grzech – mój grzech – jest przyczyną
cierpień Jezusa.
Jezus chce nam uświadomić,
że nasze krzyże i trudności jakoś
duchowo są związane z grzechami
naszymi i naszych bliskich.
Są jednak okazją do zadośćuczynienia,
oczyszczenia tak bardzo nam potrzebnego.
Starajmy się więc nie narzekać
na te trudności i cierpienia.
Jest w nas wiele niechęci do innych,
chciwości, próżności, miłości własnej.
Jezus przypomina nam,
że potrzebne jest nam nawrócenie,
aby Jego męka nie była daremna.
Pan Bóg traktuje człowieka poważnie
i nie chce niczego czynić bez naszej zgody,
bez naszej wolnej woli, którą nam dał.
Pamiętajmy o tym, że mój grzech
związany jest z męką Jezusa.

 

 

 

 

Stacja IX

 

 

 

 

PAN JEZUS PO RAZ TRZECI UPADA POD KRZYŻEM


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Dziwimy się, dlaczego trzeci raz mówi
Droga Krzyżowa o upadku Jezusa pod krzyżem.
Pan Jezus chce nas pouczyć,
byśmy mieli cierpliwość do swoich upadków,
a cierpliwość i współczucie dla innych upadających ludzi.
Starajmy się im pomóc,
choćby przez modlitwę. Oni kiedyś zobaczą,
co źle czynili i będzie to ich bólem.
Nie dziwmy się upadkom innych ludzi,
nie osądzajmy ich. Wiele jest zła moralnego
w naszym społeczeństwie, tylu jest ludzi
wykolejonych życiowo. Najczęściej nie wiemy
co ich do tego stanu przyprowadziło.
Ile jest w tym ich winy, a ile winy społecznej?
Jest w Polsce wiele sierocińców i domów poprawczych.
Żyje tam wiele dzieci i młodzieży
nie tyle nie mających rodziców,
co przez nich opuszczonych.
W domach tych jest ogromny brak
kadry wychowawców, który sprawia,
że wyrastają z wychowanków przestępcy,
ludzie nie mogący znaleźć sobie miejsca
w społeczeństwie.
Ich także Chrystus pragnie zbawić.
Nie potępiajmy takich ludzi.
Łatwo dostrzegamy źdźbło w oku bliźniego,
a nie dostrzegamy belki zła we własnym oku.
To już taka właściwość ludzka.
Kiedyś miałem u siebie w gościnie
w domu rodzinnym dwóch znajomych.
Kiedy rozmawiałem z jednym z nich
to opowiadał mi jaki ten drugi snob,
zarozumialec i głupi. W jakiś czas potem rozmawiam
z drugim z nich – a on używał tych samych epitetów,
niemalże tych samych zdań o tym drugim.
I pomyślałem sobie, jakie to smutne,
że wielu ludzi tak na siebie patrzy.
Nie dostrzegają zła, które jest w nich,
a widzą je u innych.
Trzeba nam starać się widzieć źdźbło
we własnym oku.
Swoim trzecim upadkiem Jezus prosi nas,
byśmy nie osądzali innych ludzi.

 

 

 

Stacja X

 

 

 

PAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Widzimy żołnierzy dzielących się
szatami Jezusa, tak niewiele zresztą wartymi,
zniszczonymi choćby drogą krzyżową.
Tymczasem Jezus Człowiek nic ich nie obchodzi.
Ważniejsze są szaty, ważniejsza jest rzecz niż osoba.
Poprzez tę stację Jezus nam przypomina,
że wiele rzeczy zasłania nam człowieka i Boga.
Jest przez to wiele zła w naszym życiu,
gdy jakieś rzeczy są dla nas ważniejsze niż osoby,
niż ludzie wokoło nas, bliscy i dalsi.
Kiedy ważniejsze są rzeczy
niż moja własna osoba,
moja własna godność.
Widzimy wyraźnie konflikt pomiędzy rzeczą o osobą.
W tej stacji Pan Jezus ukazuje nam,
byśmy szanowali godność człowieka
i chętniej dzielili się swoimi dobrami.
Jest tutaj Jego ofiara z rzeczy i nauka dla nas,
byśmy nie narzekali, kiedy coś nam zabiorą,
kiedy ktoś od nas coś pożyczy i nie odda,
kiedy ktoś nam coś zepsuje.
Jest w tym dla nas okazja do ofiary,
która może będzie policzona innym na zbawienie,
okazja do spokojnego i cierpliwego przyjęcia.

 

 

 

Stacja XI

 

 

 

PAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Pan Jezus oddaje resztę swojej wolności,
jest posłuszny Ojcu aż do śmierci krzyżowej.
Pozwala wbijać gwoździe w swoje ręce i nogi.
Przy tym mówi do Ojca:
nie jako Ja chcę – ale jako Ty, Boże, chcesz.
Przyjął to, co postanowił Ojciec.
Choć modlił się i prosił Ojca,
by oddalił od Niego to cierpienie,
to jednak powiedział: niech stanie się wola Twoja.
I został wysłuchany – w tym, co było lepsze,
a nie w tym, o co prosił. W sprawie zbawienia
świata, nas wszystkich – to było najlepsze, najwyższe.
Podobnie bywa i z naszymi modlitwami.
Pan Bóg nieraz wysłuchuje nasze modlitwy inaczej,
niż my tego pragniemy.
W tej stacji przypominają się też słowa Proroka Izajasza,
zapowiadającego czasy Mesjańskie:
Wtedy swe miecze przekują na pługi
a włócznie swoje na sierpy.
Naród przeciw narodowi nie podniesie już miecza
i nie będą się więcej ćwiczyć do wojny.

A więc narzędzia walki, ranienia i zabijania
zostać mają przetworzone na narzędzia twórcze.
Jak bardzo nam trzeba, żeby nasze miecze
czy choćby szpilki, przygotowane przeciwko innym,
przekuć na dobre słowo, dobry uśmiech,
życzliwy uczynek, na coś dobrego.
Ciągle swoje serce przemieniać w życzliwość i przyjaźń.
Nawet wtedy, kiedy jest nam trudno,
kiedy nas ktoś denerwuje,
starajmy się zdobyć na uśmiech.
To przyniesie dobre owoce.

 

 

 

 

Stacja XII

 

 

 

 

PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Kiedy czytamy w Ewangelii opis
śmierci Jezusa, nie umiemy połączyć ze sobą
dwóch rzeczywistości – śmierci Człowieka i Bóstwa.
Jezus cały przepełniony jest miłością.
Modli się za swoich prześladowców:
Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią.
Książęta Izraela nie chcieli przyjąć
tego faktu, że Jezus jest Synem Bożym.
Nam też jest trudno widzieć to, co lepsze,
trudno nam to przychodzi.
Módlmy się więc i starajmy się,
byśmy chcieli poznawać Boga i otwierać serca
na Jego miłość.
Cierpiący Jezus mówi do ucznia: Oto Matka twoja
a do Matki: Oto syn Twój.
A uczeń wziął Ją do siebie. I nam także dał Ją
jako Matkę i Mistrzynię życia,
a także jako Pośredniczkę.
I jeszcze inne cenne dla nas słowa Jezusa,
skierowane do dobrego łotra:
Dziś jeszcze będziesz ze mną w raju.
Natychmiastowe przebaczenie całego
łotrowskiego życia.
Poruszyło się sumienie łotra pod
wpływem łaski Bożej i doznał wielkiego miłosierdzia.
Bo sumienie to jest głos Boga,
ale głos Boga miłosiernego,
Który pragnie człowieka pociągnąć do siebie,
nawrócić.
Św. Paweł pisze,
że to dobrotliwość Boża nakłania cię do nawrócenia.
Miejmy to na uwadze, że Pan Jezus
w tej najważniejszej chwili swojej
okazuje miłosierdzie temu,
który ze skruchą się do Niego zwrócił.
Niech to będzie nam zachętą do szczerej,
prawdziwej skruchy.

 

 

 

Stacja XIII

 

 

 

PAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Według tradycji, kiedy Maryja wzięła
na ręce ciało Jezusa zdjęte z krzyża,
wspomniała jak brała Go na ręce
po narodzeniu w Betlejem.
Choć oddał wszystko w Wielki Piątek,
to jeszcze w czwartek w czasie
ostatniej wieczerzy oddał Ciało i
Krew swoją w tajemnicy Eucharystii.
Zawarł w niej całe swoje życie od poczęcia,
przez życie w Nazarecie, nauczanie
i głoszenie Dobrej Nowiny
po śmierć i zmartwychwstanie.
Poprzez Ewangelię w chrześcijańskich
społecznościach powstaje szpitalnictwo,
opieka nad chorymi i niepełnosprawnymi,
opieka społeczna, szkolnictwo, wszelka oświata–
wszystko to, co jest służbą człowiekowi.
Chrystus pragnie, byśmy jako Jego
uczniowie byli braćmi.
On nas łączy – jest w nas obecny
szczególnie poprzez Eucharystię.
Ciało Jezusowe jest nam dane, ażeby było
w nas zaczynem lepszego życia.
On z miłości do ludzi umarł na krzyżu,
aby nam przebaczyć. Z miłości
upomina mnie w sumieniu i daje siebie
przy Stole Pańskim, ażeby być ze mną
i do dobrego mi pomagać.
A wszędzie tam, gdzie znajduje dobrą wolę,
dobre serca – tam powstają wspaniałe owoce.

 

Stacja XIV

ZŁOŻENIE CIAŁA PANA JEZUSA W GROBIE


Chwalimy i błogosławimy Cię, Panie,
boś przez krzyż swój święty
świat odkupić raczył.

Po śmierci Pana Jezusa i złożeniu ciała w grobie
Jego uczniowie byli przerażeni i pełni rozpaczy.
Wydawało im się, że historia Jezusa jest już skończona,
że jest to wielka przegrana.
Wrogowie Jezusa – na odwrót,
uważali doprowadzenie do Jego śmierci
za swoją wielką wygraną.
Ostatecznie Jezus wygrywa w zmartwychwstaniu.
Ale nie idzie po zmartwychwstaniu
do faryzeuszy, do arcykapłanów czy do Piłata,
tylko ukazuje się swoim uczniom i tworzy Kościół.
A przez Kościół tyle dobra się dzieje od dwóch tysięcy lat.
Okazał moc swoją w nieoczekiwany sposób,
okazał moc Bożą i swoją chwałę.
I my jesteśmy powołani do zmartwychwstania,
a na ziemi do czynienia i rozszerzania dobra,
żeby siać nasze ziarno w łączności z Jego siejbą.
Mamy stawać się narzędziem zbawiania świata.
W łączności z Chrystusem wartość wszystkiego,
co czynimy, nabiera nowego znaczenia,
uzyskuje nowy wymiar. Pan Jezus zapewnił
nam udział w Jego triumfie nad złem.
Nasze zmagania i nasze ofiary dzięki temu
też zakończą się triumfem –
ale nie inaczej jak Jego droga.
A więc przez krzyż i ofiarę.
Nie wolno nam się poddawać zniechęceniu,
zwątpieniu, rozpaczy – bo Chrystus zmartwychwstał.
Gdy się Go trzymamy, gdy staramy się iść za Nim
w Jego drodze, też mamy gwarancję zwycięstwa.
On zwyciężył i daje nam udział
w swoim zwycięstwie.

 





Na zakończenie nabożeństw Drogi Krzyżowej Ojciec Tadeusz kontynuował rozważanie tematyczne, z których zachowałem w notatkach dwa – o Euchrystii i o naszej aktualnej sytuacji.
 

Eucharystia

Rozważania tego słuchaliśmy, patrząc na wielki krucyfiks, dzieło Jerzego Machaja, dominujący w nawie głównej kościoła. Pod krucyfiksem znajduje się tabernakulum. W czasie podniesienia hostia i kielich widoczne są pod tym właśnie krzyżem.

W przeddzień swojej męki Jezus zaprasza uczniów do wieczernika i ustanawia Eucharystię. Rodzi się refleksja, że ten Jezus, którego przyjmujemy w Eucharystii, to:
Ten, który narodził się w Betlejem,
Ten, który rozmawia z uczonymi jako dwunastoletni chłopiec,
Ten, który wzrastał i prowadził życie ukryte w Nazarecie, posłuszny Marii i Józefowi,
Ten, który nauczał uczniów i tłumy,
Ten, który przemienił się na górze Tabor,
Ten, dźwigający krzyż i upadający pod nim,
Ten, który umiera na krzyżu dla naszego zbawienia,
Ten, który zmartwychwstał, po czym ukazywał się uczniom,
Ten, który obecny jest w Eucharystii, by być naszym duchowym pokarmem.

To ten sam Pan nasz Jezus Chrystus, którego przyjmujemy, a On nas jednoczy ze sobą i całym Kościołem, stając się duchowo obecny w każdym z nas.

Przyjmujemy Go do naszych serc nie dlatego, że jesteśmy tego godni, lecz dlatego, że Jezus pragnie nas przez ten sakrament umacniać na nasze życiowe zadania. Tak przyjęło się mówić, że przyjmujemy Komunię świętą. Tymczasem słowo „komunia” oznacza wspólnotę, od łacińskiego słowa „communio”. My przyjmujemy samego Pana Jezusa, a on sprawia, że tworzymy wspólnotę Jego Kościoła. Całe życie trzeba nam starać się być dobrym, tworząc kulturę naszego narodu. Z Eucharystii płynie światło do naszego serca, a przez nie do innych ludzi. Tej łaski Bożej bardzo nam potrzeba. Każdy z nas ma być naczyniem, niosącym miłość Jezusa tam, gdzie jesteśmy postawieni w życiu. Nasze uczucia są zwykle nietrwałe, często egoistyczne. To, co nasze, to nasza wola, którą mamy skłaniać do miłowania Boga, do pełnienia Jego woli.

Co jest ważne w naszym wzrastaniu ku Bogu ?

1. Trzeba nam akceptacji siebie samych i innych ludzi, którzy są wokół nas, na wzór Jezusa. Z takiej akceptacji rodzi się wiele dobra w nas.

2. Trzeba zawierzyć miłości Jezusa do nas – trudno nam przyjmować to, że on nas kocha. Kocha nas jednak tak, by doprowadzić nas do zbawienia. Stąd nieraz daje nam rzeczy trudne, przykre do przyjęcia. My raczej oczekiwalibyśmy rzeczy dla nas przyjemnych, rzeczy po naszej myśli – powodzenia materialnego, kariery, pomyślności całkowicie doczesnej. Bóg pragnie dla nas bardziej dobra duchowego, a ostatecznie zbawienia. Miłość Jezusa wypowiada się w oddaniu życia za nas. My mamy naśladować Maryję w jej zawierzeniu Bogu. Ona w tym zawierzeniu służyła, zaraz po zwiastowaniu poszła do Elżbiety, ażeby jej pomagać po urodzeniu św. Jana. Zwyczajnie pomagała jej w codziennych trudach macierzyńskich. A potem przez lat trzydzieści służyła Jezusowi, nie robiąc nic nadzwyczajnego – gotując, szyjąc, sprzątając, tworząc atmosferę nazaretańskiego domu.



 

Nasza sytuacja po uzyskaniu wolności po roku 1989


W wieku XX wydarzyło się w naszym społeczeństwie wiele zła – na skutek odwrócenia się od Boga przez komunizm, hitleryzm, a ostatnio przez permisywizm moralny. Są takie głosy, że papież Leon XIII miał takie widzenie, jakoby szatan został wypuszczony na wolność na 100 lat. Rzeczywiście, stulecie ostatnie było okresem zła wielorakiego. Było wiele nienawiści w stosunku do człowieka, brak poszanowania człowieka i całych grup społecznych  i miłości. Poprzez wędrówkę Matki Bożej w obrazie jasnogórskim z wielkiego marazmu, bezsilności zrodziło się poczucie solidarności. Narodziny Solidarności były wynikiem działania w naszym narodzie Matki Bożej.

Teraz dalsze ukierunkowanie tego odradzania się naszego społeczeństwa dzieje się przez przygotowania do jubileuszu roku 2000. Wierzymy, że to wszystko co pozytywne, nie zatrzyma się w pół drogi, bo jest to dzieło Opatrzności. Trzeba czasu i cierpliwości, przetrzymania trudności. Trzeba nam zawierzyć Panu Bogu i Matce Bożej, że trudności te przezwyciężymy. Tak wiele słyszy się narzekania, obserwuje ponurości. Tych kilkadziesiąt osób w rządzie nie może zrobić wszystkiego i niewiele zrobi, o ile wszyscy się do tego nie przyłożą, przynajmniej znacząca część społeczeństwa.

Nie możemy oczekiwać, że tyle złego, ile się wydarzyło i trwało tak długo – zmieni się jakąś ustawą, jedną trzy drugą. Odmienić się muszą ludzie – cieszy to, co obserwujemy, że tak wielu młodych ludzi garnie się do modlitwy, studium biblijnego, do wiary. Trzeba ufać, że ockniemy się z letargu i odnowimy siebie i kraj. Trzeba wrócić do wiary na trzecie tysiąclecie. Każdy z nas jest ważny – pamiętajmy o tym – dlatego trzeba odnajdować na nowo dobre serce. Mówimy o sztuce stosowanej – jest też „prawda stosowana” – a jest nią prostota, szczerość. Jest też dobroć – czyli „miłość stosowana”. Wiele dobra uczynimy dobrocią, uprzejmością, uśmiechem, cierpliwością – przez które łaska Boża będzie promieniować z nas na nasze otoczenie. Pan Jezus nam przypomina, żebyśmy nie wyrywali gwałtownie kąkolu z pszenicy. Nasza niecierpliwość może rujnować pokój między ludźmi. Należy nie tyle walczyć, ze złem, ale czynić dobro. Kijem nie bić w ciemność, tylko z tego kija uczynić pochodnię i oświetlać drogę. Przez czynienie dobra odbudujemy kulturę naszego narodu. Trzeba nam jednak stale łaski Bożej, łaski i światła, jakie płynie z modlitwy szczerej i z Eucharystii. Całe życie musimy uczyć się być dobrymi.

Z Eucharystii stale płynie ku nam światło do naszych serc, a przez nie do innych ludzi. Pan Jezus uczy nas, mówiąc – idź i czyń dobro.